Dwayne Johnson bez gaci

Kochany Pamiętniczku...
Zostając rodzicami zmieniamy się. Zmienia się postrzeganie intymności, sfera prywatna i inne pojęcia ewoluują. Tyle tytułem wstępu.
Otóż pewnego pięknego dnia, w wydarzającym się momencie spokoju wśród mych kochanych pociech i innych obowiązków, postanowiłam udać się do Ministerstwa Ulgi. Udałam się. Nie udało się. Siedzę sobie nad DWÓJKĄ, drzwi otwarte (z Gryzeldą tak trzeba) i wpada Gryzelda. Biegnie, potyka się o mój czerwony kapcioszek. Łupszastprast. Krzyczy i krwawi.
Za nią wbiega Daktyliusz. Widząc co się stało, pyta przejęty: "Ojej! Zagoi jej się, prawda? Ale zagoi? Biedna."
Siedzę z wrzeszczącą dzieciną i dylematem, co wytrzeć najpierw? Umazana krwią, łzami, smarkami i czymś jeszcze, daję radę jak zwykle.
Jestem jak Dwayne. Chciałabym napisać "w spódnicy", ale byłam bez gaci. Kino akcji jak nic.
A. de Bida
PS przegryziona warga już się zagoiła.



Komentarze

Popularne posty