Kawa i rycerska pamięć.

Budzę sie rano z dziką ochotą na kawę. Taka z typu tych: Ja piórkuję,jak sie nie napiję to świat sie skończy,cyklon się zbierze,a czarne wrony złowieszczo obsrają balkon.
Ale strach i demony poza kołdrą sa równie deprymujące, więc z mina niewiniątka zwracam się do starego:Wu.,zrobisz mi kawe?
Oczywiście,stara taktyka na proszące spojrzenie głodujacego dziecka z Zimbabwe zawsze dziala.
Wiec moj rycerz wstaje,pokonuje demony spoza kołdry,słyszę jak stawia wodę w kuchni i idzie na swoj magiczny tron dzierżąc telefon w reku,zamiast berła. Odczuwam dziką satysfakcję osiągnięcia celu, nie wychodząc nawet z łóżka.
Tyle, ze rycerz gdzieś przepada..
 Siedzi, i siedzi... woda zagotowała się 5min temu,  pięć-kuwa-minut temu. Mój organizm krzyczy:daj mi tej kawy!
Ale mój stary, tudzież rycerz znakomicie potrafi czytać w moich myslach(czasem). Zza zelaznych drzwi krzyczy:zalejesz sobie?

Nosz k#&#...
Ale dobra, pokonuje demony,a co tam-sama sobie będę rycerzem... Kawyyyy! Idę do kuchni,lokalizuję czajnik.
Nie lokalizuje kubka. Wrze. Nie woda. Ja wrze. Z zimbabwijskiego dziecka zmieniam sie w smoka ziejącego ogniem.
Pytam:ej,a kubek i kawa gdzie?
Odpowiedź z bursztynowej komnaty:kurna zapomniałem!...

Z powyższej (nie)bajki wyciągam dwa wnioski:
- Rycerska pamięć jest niezwykle krótka-szczegolnie z dzikiego rana.
-Kawa na pusty żołądek i tak jest niezdrowa;)

Dziękuję,pozdrawiam.
-M.

Komentarze

Popularne posty